Pod choinką znalazłem książkę Jeremiego Clarksona „Jeśli mógłbym dokończyć”. Moje
pierwsze odczucie – ciekawe czy to się da nadal czytać? Czy książki faceta o ego
porównywalnym z Mount Blanc i mocno dyskusyjnymi poglądami jest warta przeczytania?
Czy stać mnie na to, aby poświęcić swój czas na „taką” lekturę. Po tych pytaniach,
postanowiłem sprawdzić, co z Clarksona już przeczytałem – wydawało mi się, że chyba coś
mam na półce. Zdziwiłem się gdy znalazłem:
I know You Got Soul (2005)
Świat według Clarksona (2006)
Motoświat Clarksona (2008)
Jeremy Clarkson – wytrącony z równowagi (2012)
Clarkson – co może pójść nie tak (2015)
Pozostało mi otworzyć książkę i zacząć czytać. Odpowiedź na postawione powyżej pytania
brzmi: tak. Definitywnie tak. Gdybym miał określić Clarksona krótko – to po prostu „Mistrz
ciętej riposty”. Oczywiście można mieć go za gbura, snoba, ba rasistę, ale trafność jego
obserwacji świata poraża swoją prostotą i przenikliwością.
Świat według Clarksona (bo tak nazwa się seria jego felietonów) tworzy swego rodzaju
uniwersum – czasami to trochę taki świat dysku Terry’ego Pratchetta. Niby rzeczywistość, ale
czasami trochę inna. Oczywiście jestem miłośnikiem motoryzacji, uwielbiam samochody, nie
chodzi o prędkość, moc, chodzi o podróż, o narzędzie do przemieszczania się – połączenie
techniki, użyteczności i designu. Nie byłem jednak wiernym oglądaczem TopGear, z jednym
wyjątkiem – mianowicie obejrzałem i to nie raz, filmy z wielkich wypraw Top Gear. Miedzy
innymi: Bliski wschód (BMW Z3, Mazda MX-5, Fiat Barchetta), źródła Nilu (BMW 528i,
Subaru Impreza WRX, Volvo 850 R), USA (Chevrolet Camaro, Cadillac Brougham i Dodge
Ram), Indie (Rolls-Royce, Jaguar i Mini), Botswana (z niezniszczalnym Mercedesem),
biegun północny. Czy też próba zniszczenia Toyoty Hilux, przepłynięcia kanału La Manche i
kilkanaście innych wyczynów. Polecam, głównie z powodu poczucia humoru – znacznie
lepiej się to ogląda niż większość filmów akcji i komedii. Drugi powód to oczywiście grające
tam samochody – wcale nie te najnowsze, czy najdroższe (żadna atrakcja), ale prawdziwe
samochody.
Clarkson to jednak nie tylko motoryzacja. Nawet w książkach, które są o samochodach jego
felietony dotykają setek innych spraw – nie, nie, to co pisze – to nie jest prawda objawiona.
To po prostu punkt widzenia realisty, wytykającego absurdy i posiadającego angielskie
poczucie humoru. Czyli inteligentne, złośliwe, a czasami makabryczne.
Kilka cytatów z jego felietonów:
„Speed has never killed anyone. Suddenly becoming stationary, that’s what gets you.“
„Prawdziwa sztuka, tak jak prawdziwe jeansy, nigdy nie wyjdzie z mody.”
„Istota ludzka, a w szczególności męska, jest zaprogramowana do podejmowania ryzyka.
Gdyby nasi przodkowie przez całe życie siedzieli w jaskiniach, nie mając odwagi wyściubić
nosa na zewnątrz, dziś wciąż byśmy tam byli.”
„Nie, nie, nie. Nie ma czegoś takiego, jak tani i fajny. Jest tani i kiepski oraz drogi i fajny.” Po
prostu o samochodach.”
„Pod koniec lat 90-tych developerzy Fiata odkryli, że do tej pory na świecie pojawiły się
samochody z miejscami dla dwóch osób, trzech, czterech, pięciu… siedmiu… no właśnie!! A
gdzie sześć miejsc?? Kto wypełni tą pustkę?? No i wpadli na fenomenalny pomysł, żeby
skonstruować hatchbacka z sześcioma miejscami… trzy z tyłu… trzy z przodu … wow…
pomysł świetny… ale klienci kochają samochody, które wyglądają jak powiedzmy… leopard…
rekin… tygrys… ale amazońska żaba błotna? Nie wchodzi w grę..” – oczywiście o Fiacie
Multipla.”
Czytanie Clarksona to rozrywka w czystej postaci, ale to też wiedza. Moja ulubiona książka
to chyba: „I know You Got Soul”. Autor opisuje tam przełomowe środki transportu i
technologiczne przedsięwzięcia, które w jego opinii (na pewno nie jest to skromna opinia)
mają duszę. Concord, motorówka Riva, Sokół Milenium, transatlantyk Mauretania, JumboJet,
Kałasznikow AK47 (to akurat nie środek transportu), sterowiec Hindenburg, lokomotywa
„Flaying Scotsman”, Bombowiec B-52, prom kosmiczny. Każdy z tych „wynalazków” jest
dziełem ludzi, każdy z nich zmienił świat w mniejszym lub większym zakresie.
Czy Jeremy Clarkson czegoś mnie nauczył? Tak. Uświadomił mi, że czasami warto na świat
spojrzeć bardzo, ale to bardzo racjonalnie, nawet gdy wymaga to politycznej niepoprawności
(mam na myśli np. kwestie związane z ochroną środowiska). Oddzielając to, co jest czystym
show pod publikę, w większości wyreżyserowanym – to w jego książkach pozostanie całkiem
sporo wiedzy, ciekawych obserwacji i poglądów oraz całe mnóstwo humoru.