1945 Wojna i pokój – Magdalena Grzebałkowska, 1956 Przebudzeni – Piotr Bojarski, 1968 Czasy nadchodzą nowe – Ewa Winnicka i Cezary Łazarewicz
Każda z tych dat znaczy wiele w historii Polski, każda jest symboliczna. Dziś z perspektywy 75, 64 i 52 lat nadal widzimy żywych ludzi z tamtych czasów. Każda książka to 12 reportaży – po jednym na każdy miesiąc, poprzedzonych wycinkami z ówczesnych gazet i zapiskami z dzienników np. Mrożka, Iwaszkiewicza, Kisielewskiego. Te prasowe odniesienia, to czasami proste ogłoszenia, krótkie notki o codziennych wydarzeniach, a czasami mocno zabarwione ideologicznie i politycznie jedynie słuszne artykuły. Dzięki temu zabiegowi, autorzy zręcznie wprowadzają nas w atmosferę każdego z reportaży. Wielkim atutem książek są fotografie, ciekawe, niebanalne, inne od tych popularnych, które wygooglujemy wpisując przywołane daty. Nagle nasz punkt odniesienia to nie XXI wiek, z internetem w smartfonie, ale przenosimy się „tam i wtedy”.
W 1945 roku poznajemy szabrowników buszujących po ziemiach odzyskanych, uciekających z Prus Wschodnich Niemców, maszerujących po zamarzniętym Zalewie Wiślanym, pod którymi lód się załamuje, a ci którzy przeżyli idą na dno wraz z okrętem Wilhelm Gustloff, przesiedleńców zza Buga, którzy nawet po 70 latach niewiele zmieniają w domach, które im przydzielono, bo a nóż znowu ich gdzieś przesiedlą. Widzimy gruzowisko i cmentarz, które kiedyś były Warszawą i stają się nią na nowo, jesteśmy na budowie osiedla domków fińskich, które przetrwały do XXI wieku. Poznajemy sierociniec dla żydowskich dzieci w Otwocku i ich losy, historię Drobnera pierwszego powojennego prezydenta Wrocławia oraz dzieje obozu dla ludności niemieckiej w Łambinowicach.
Rok 1956 rozpoczyna się od filmu „Kanał” Wajdy, następnie śledzimy losy AK-owców, którzy zostali zwolnieni z więzień wraz z kilkoma tysiącami więźniów politycznych dzięki amnestii, losy zarówno te wojenne i partyzanckie, jak i te późniejsze sięgające XXI wieku. Obserwujemy Zjazd delegatów Związku Literatów Polskich, którzy odetchnęli z ulgą po stalinizmie i patrzą optymistycznie w przyszłość, burzliwą historię pisma „Po prostu”, gdzie plejada postaci obejmowała spektrum od Urbana do Olszewskiego. Tragiczne wydarzenia poznańskie „czarny czwartek” śledzimy minuta po minucie. „Tu mówi radio Wolna Europa” głos wolnej Polski pod opieką Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Jazz w wykonaniu Komedy, „Ptaszyna” Wróblewskiego, bikiniarze, Piwnica pod Baranami i w tym samy czasie Gomułka przejmujący władzę, który aż do 1970 roku będzie pierwszym sekretarzem KC PZPR. Gomułka, który uwalnia Prymasa Wyszyńskiego, Gomułka (wtedy) nadzieja na lepsze jutro!
1968 to rok szczytu sławy The Beatles, to także rok rodzącej się sławy The Rolling Stones. To rok hipisów, dzieci kwiatów, pokoju (manifestacje przeciw wojnie w Wietnamie), rewolucji społecznych we Francji, marihuany, LSD. To rok kolorów i wolności. W naszej części Europy to kolejny rok szarości, zderzenie tych światów pokazuje co znaczyła żelazna kurtyna. W Polsce to czas zdjęcia z afisza dziadów, co wywołało protesty na Uniwersytecie Warszawskim, to czas kiedy „syjonistów odesłano do Izraela”, kilkanaście tysięcy ludzi zostało zaszczutych i wypędzonych z własnych domów, tak łatwo było obudzić to co najgorsze – mimo faktu, że od Holokaustu mięło zaledwie 23 lata – jedno pokolenie. To inwazja państw Układu Warszawskiego na Czechosłowację, z udziałem Wojska Polskiego. Po drugiej (dobrej) stronie żelaznej kurtyny młody Polak kręci film, który staje się częścią kanonu światowego kina „Dziecko Rosmery”, a on sam staje się hollywoodzkim celebrytą, który za sławę płaci wielką cenę.
Każda z tych historii to ludzie, ludzie i jeszcze raz ludzie, a nic tak nie uczy historii jak ludzkie losy. Autorzy przyjęli taka samą formułę tych zbiorów reportaży, ale przed wszystkim z profesjonalnym kunsztem oddali ducha tamtych czasów i pokazali je oczami swoich bohaterów, a te oczy to często nieznane nam punkty widzenia. Slogan – historia nauczycielką życia – często pozostaje tylko sloganem. Zwykle to co działo się w Polsce po II Wojnie Światowej jakoś umyka na lekcjach historii, a to czasu braknie, a to szkolna wycieczka itp. Lepiej pamiętamy Mieszka, zjazd w Gnieźnie, Grunwald i powstania, niż czasy, w których żyli nasi dziadkowie, czy rodzice. Te historie uczą pokory, tolerancji, pokazują jak łatwo podpalić lont i jak trudno ustrzec się potem przed odłamkami bomby.