Hannah Fry (1984) brytyjska matematyczka, udzielająca się w mediach popularyzując naukę.
„Hello Word” – to od lat ’70 stały związek frazeologiczny znany wszystkim programistom. Pierwsze zadanie, które warto zaprogramować – to zmusić komputer by powiedział, no może chociaż napisał „Hello Word”.
Autorka rozpoczyna swoją podróż przez świat zaawansowanych algorytmów od przełomowego momentu w historii (1997 r.), kiedy to komputer IBM’a Deep Blue pokonał w rozgrywce szachowej Garry’ego Kasparowa.
Kolejny ważny punkt w historii – człowiek kontra algorytmy, to zwycięstwo komputera Watson, również opracowanego przez IBM’a w teleturnieju Jeoparady (Va banque) w 2004 r.
I jak dotychczas, finalna rozgrywka – ponoć najprostsza i najtrudniejsza jednocześnie gra na świecie Go, nieprzewidywalna liczba możliwych scenariuszy. W 2017 roku AlphaGo – sztuczna inteligencja Googla – bazująca na sieci neuronowej, po okresie uczenia się (tak uczenia się), pokonuje mistrza świata w Go.
Za tymi przełomowymi wydarzeniami stoją algorytmy – procedury rozwiązywania problemów, bardzo proste procedury, bo przecież komputer rozumie tylko „0” i „1”. Autorka analizuje rolę jaką odgrywają te algorytmy w kilku obszarach naszego życia.
Brokerzy danych sprzedający w Internecie praktycznie nieskończone zasoby danych, powoli świadczą usługi na rzecz wszystkich możliwych branż. Okazuje się, że historia naszej aktywności w sieci jest dziś towarem, na którym można zarobić. A dzięki wiedzy o tej aktywności można dopasować produkt do naszych potrzeb i podsunąć nam go pod nos. Można także, wygenerować nasze potrzeby i podsuwać nam pod nos kolejne produkty i usługi, choć jeszcze chwilę temu, zupełnie ich nie potrzebowaliśmy. Można iść jeszcze dalej (i to się dzieje), mianowicie zacząć kreować nasze przekonania polityczne i podsuwać nam polityków w wyborach – ale to już chyba era post-prawdy (podwaliny demokracji zaczynają drżeć). Statystyki wskazują, że te narzędzia (np. spersonalizowane reklamy) nie mają wielkiego oddziaływania, jednak to dopiero rozwijająca się branża i wszystko w rękach specjalistów. A czasami to niewielkie oddziaływanie ma decydujące znaczenie (patrz wyniki ostatnich wyborów prezydenckich w USA). Znienawidzone unijne prawodawstwo w zakresie ochrony danych osobowych – RODO stara się zabezpieczyć obywateli przed nadużyciami w tym obszarze.
Wymiar sprawiedliwości w USA, od kilku lat wykorzystuje algorytmy. O dziwo, nie tylko w obszarze analizy danych, weryfikacji dowodów itp., ale także jako wsparcie sędziów w podejmowaniu ostatecznej decyzji. Tak, wyrok może być częściowo zależny od algorytmu komputerowego.
Z jednej strony algorytmy mogą zabezpieczyć nas przed takimi zjawiskami jak prawo Webera-Fechnera zgodnie z którym, gdy porównywane są wielkości bodźców, nasza percepcja odczytuje nie różnicę pomiędzy nimi, lecz stosunek porównywanych wielkości. Innymi słowy – bodziec musi mieć odpowiednią intensywność, abyś go zauważył. Można, na przykład, zmniejszać wagę kostki masła i do pewnego momentu nie będzie się to rzucać w oczy. Z drugiej strony to jednak przysłowiowe „bezduszne maszyny”, czy można im powierzyć decyzje jak długo ktoś będzie siedział w więzieniu?
Medycyna to kolejny obszar rozwoju algorytmów. Oczywiście ich mechaniczne wykorzystanie w narzędziach chirurgicznych, urządzeniach pomiarowych itp. to obszar eksplorowany od wielu lat. Jednak stworzenie czujników pozwalających analizować obraz rewolucjonizuje diagnostykę, badania przesiewowe itp. Nie są one wolne od błędów jednak stanowią rewolucję w wykrywalności niektórych schorzeń.
Samochody, nie nasze „normalne” samochody (które i tak są naszpikowane algorytmami), ale samochody autonomiczne. Po latach prób i błędów połączono trzy technologie: kamery, czujniki laserowe i radar. Zintegrowano je wykorzystując skomplikowane algorytmy, dopiero one pozwoliły dać samochodowi „oczy”. Z teoretycznego punktu widzenia, z pomocą przyszło twierdzenie XVIII wiecznego matematyka Bayesa o wnioskowaniu probablistycznym. To jego koncepcja sprzed 200 lat dziś staje się podstawą działania milionów urządzeń, które muszą „orientować się w przestrzeni”.
Finalnie obszar sztuki, wydawałoby się – kreacji przypisywanej talentowi, to miejsce, gdzie algorytmy także się zagnieżdżają. Z muzyką sprawa wydaje się prosta, jak stwierdził inżynier Mamoń: „mnie się podobają te melodie, które już raz słyszałem”. Zatem można korzystać z dotychczasowego dorobku i bazując na największych hitach kompilować nowe utwory – pytanie czy to nadal sztuka? Śmiem wątpić.
Nie tak dawno, głównym potencjałem algorytmu była gigantyczna (w porównaniu z człowiekiem) moc obliczeniowa. Moc, która w komplecie z dostępem do wielkich zbiorów danych, bazując na podstawach statystyki dawała potężne możliwości. Pozwalała szukać współwystępowania, czy korelacji pomiędzy zmiennymi i w oparciu o to, wnioskować o zależnościach przyczynowo-skutkowych.
Dzisiejsze algorytmy czerpią coraz więcej także z drugiego źródła – mianowicie potrafią się uczyć i to szybko. To już nie prosty program i mocny procesor, to sieci neuronowe imitujące (na razie nieudolnie, ale jednak) ludzki mózg. Nie zmienia to faktu, że nadal pozostają algorytmami opracowanym przez człowieka i teoretycznie są pod jego kontrolą.
Według autorki katastroficzny scenariusz, w którym algorytmy (sztuczna inteligencja) przejmują władze nad ziemią i pozbywają się ludzi, to raczej fiction, a nie science. Widzi ona olbrzymią szansę w utylitarnym wykorzystaniu algorytmów – to sprawne narzędzia w rękach człowieka. Ale jak uczy nas historia czasami człowiek jakoś nie panuje nad narzędziami, które ma w rękach. Zaczęło się już od siekiery u naszych przodków z epoki kamienia łupanego. Niby miła być do obróbki drewna, jednak ktoś odkrył, że można nią także „załatwić” sąsiada.