Heroiczne przywództwo – Chris Lowney
Heroiczne przywództwo to kolejna książka Chrisa Lowneya, na mojej liście. Poprzednia – Stać cię na więcej – koncentrowała się na samoświadomości, tym razem autor analizuje – przywództwo. Wydawać by się mogło, że jedynie w jego biznesowym i organizacyjnym aspekcie, jednak poszerza krąg przywódczego oddziaływania na rodzinę, znajomych, lokalną społeczność, a nawet społeczeństwo. W jego koncepcji – wszyscy jesteśmy przywódcami i to cały czas.
Lowney buduje złożone porównanie, po jednej stronie lustra stawia Jezuitów (jako organizację) po drugiej stronie – współczesną korporację. Analizuje poszczególne aspekty powołania Towarzystwa Jezusowego, jego rozbudowy, wielkich sukcesów i nie mniejszych porażek i bada co znaczyło i znaczy dla Jezuitów przywództwo. Stara się odpowiedzieć na pytanie: jak standardy, z których część została wypracowana prawie pięć wieków temu sprawdzają się dzisiaj i to wcale nie w życiu zakonnym, ale w świecie międzynarodowego biznesu.
„Pracuj tak, jakby sukces zależał jedynie od twoich wysiłków, ale ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga” – ta maksyma to jedynie początek, bo do tej przywódczej pracy potrzebne są konkretne narzędzia – jezuickie przywództwo to cztery elementy: samoświadomość, pomysłowość, miłość i heroizm. Tylko taki kwartet jest w stanie zapewnić, że ci, którzy uczą się przywództwa:
- będą rozumieli swoje słabe i mocne strony, wyznawane wartości oraz światopogląd – SAMOŚWIADOMOŚĆ, aby ją rozwijać będą się ciągle uczyć i codziennie podawać refleksji swoje działania;
- będą odważnie wprowadzali innowacje oraz adaptowali się, żeby móc sprostać zmieniającemu się otoczeniu – POMYSŁOWOŚĆ, aby budować pomysłowość konieczna jest otwartość i pełna elastyczność („życie z jedna stopą podniesioną” – gotowość do drogi);
- będą ujmowali innych pozytywnym i pełnym miłości nastawieniem – MIŁOŚĆ, miłość to także przeświadczenie, że jest się samemu utalentowanym i pełnym potencjału, który trzeba obudzić, podobnie jak ludzie dookoła, a pracując w grupie to szacunek, zaufanie i współpraca;
- będą dodawali sił (sobie i innym) poprzez rozbudzanie w sobie heroicznych ambicji – HEROIZM, to w dzisiejszej nomenklaturze proaktywność, branie życia w swoje ręce, szukanie okazji a nie czekanie na okazje, (Loyola mówił, że trzeba „starać się wyobrazić sobie wielkie cele, a następnie wywołać w sobie równie wielkie pragnienia”).
Te komplementarne elementy, synergicznie wzmacniające się nawzajem, wyraźnie wskazują, że przywództwo to przede wszystkim autoprzywództwo.
Jakie role pełni przywódca: wyznacza kierunek (wizja przyszłości); jednoczy ludzi (komunikuje kierunek); motywuje i inspiruje; dokonuje zmian. Innymi słowy: „…przywódca odkrywa punkt dojścia, wskazuje nam właściwy kierunek, sprawie, że zgadzamy się, iż musimy tam dotrzeć, oraz dopinguje nas pośród nieuniknionych przeszkód oddzielających nas od ziemi obiecanej.”
Zasady jezuickiego przywództwa nie opierają się na jednym człowieku (liderze, autorytecie, tyranie itp.), zakładają że: wszyscy jesteśmy przywódcami, przywództwo pochodzi z wewnątrz (tylko wewnętrzna wizja może zarazić innych), przywództwo nie jest działaniem a podejściem do życia (modo de proceder – the way we do things – a po urzędniczemu to: utarta praktyka administracyjna) i finalnie, przywództwo to nie zadanie ale proces, który nie ma punktu docelowego, to rozwój i bezustanne uczenie się.
Lowney kreśli życiorysy najważniejszych jezuickich przywódców niczym powieści przygodowe, z łotrzykowskimi akcentami. I to nie tylko tych wyniesionych na ołtarze, ale i tych którzy przewodzili i porywali za sobą innych, często ginąc pod prochami historii. Poznajemy Benedykta Goesa, który przemierzył Chiny w pierwszej dekadzie XVII w., Mateusza Ricciego językoznawcę i kartografa, Krzysztofa Claviusa matematyka i astronoma, Franciszka Ksawerego, który odkrywał Indie budując tam szkoły i drukując książki, Roberta de Nobili – pioniera kosmopolityzmu, który tak mocno się zasymilował, że zarzucano mu przejścia na hinduizm, astronoma Terrentiusa, Adama Schalla von Bell – matematyka, który zreformował chiński kalendarz oraz wielu innych liderów. Wszyscy oni byli jednocześnie jezuitami – przywódcami, którym wpojono zasady samoświadomości, pomysłowości, miłości i heroizmu. Ponoć Leni stwierdził, że gdyby miłą tuzin działaczy tak oddanych i utalentowanych jak jezuici, komunizm panowałby na całym świecie.
Z drugiej strony autor pokazuje konkretne przedsięwzięcia: organizację największej sieci szkół na świecie, druk książek, system redukcji misyjnych chroniących ludność tubylczą w Ameryce łacińskiej (ich sukces i tragiczny upadek), przedsięwzięcia kartograficzne, badania astronomiczne, studia matematyczne, wchodzenie na nowe terytoria ze słowem bożym (m.in. Chiny, Indie) czy też odrodzenie zakonu po papieskiej kasacie.
Korzystając z prawie 500 lat historii Lowney wydobywa esencję jezuickiego przywództwa jednocześnie zderzając ją ze światem dzisiejszego przywództwa korporacyjnego (przedstawia wyniki wielu badań naukowych w tym obszarze). Zbieżność jest duża. Przywódcy: zawsze nauczają i uczą się, kształtują wspaniałych i wybitnych ludzi, z uporem postępują naprzód, są ambitni stawiają heroiczne cele, są innowacyjni, starają się być dokładni i skrupulatni, pozostają otwarci na nowe idee, przedkładają prawdę nad swoje ego, wywierają wpływ własnym przykładem.
Samoświadomość to proces, to „introspekcyjna podróż”, która wymaga wiary w swój talent, identyfikacji barier, artykulacji wartości i celów, otwartości na interakcje z innymi oraz codziennego przeglądu, uaktualniania siebie. To oczywiście podróż sama w sobie, a nie podróż do konkretnego celu. Drucker odwołując się do gospodarki opartej na wiedzy analogicznie buduje zestaw kompetencji skutecznych menadżerów: uczenie się, innowacyjność, myślenie krytyczne, odpowiedzialność i umiejętność podejmowania ryzyka. Goleman, prekursor koncepcji inteligencji emocjonalnej i jej wpływu na skuteczność zarządzania, również na pierwszym miejscu stawia samoświadomość. Jezuickie procedury przewidują w tym obszarze konkretne narzędzia: ćwiczenia duchowe (ścieżka permanentnego rozwoju) oraz examen (nawyk codziennej refleksji nad swoimi działaniami, a jak wiadomo autorefleksja odbiera luksus płynięcia z prądem).
Pomysłowość (innowacyjność) to otwartość, pozbycie się uprzedzeń, przywiązań, obaw, uwolnienie od stereotypów, z jednej strony przyjmowanie świata takim jaki jest i nie narzucanie mu swoich standardów, z drugiej jednak wykorzystywanie okazji, aby go kreować. Mobilność i elastyczność, do tego stopnia, że już Loyola wskazywał, że jezuici powinni być „kontemplacyjni w działaniu” – czyli nie tracić czasu na modlitwy bo ten sam efekt osiągną działając – podoba mi się to podejście.
„Miłość powinno się zakładać więcej na czynach niż na słowach” – te słowa Loyoli najlepiej oddają rozumienie miłości w przywództwie. Jezuici wierzyli w zdobywanie kwalifikacji podczas pracy (learning by doing) dlatego wrzucali swoich nowicjuszy na głęboką wodę, co stanowiło kluczową część procesu przygotowania ich do dalszej pracy. Miłość to także pełne zaufanie, delegowanie nie tylko zadań ale i władzy (sprawczości), bo ta pociąga za sobą odpowiedzialność.
Heroizm – jezuickie magis oczywiście ma podłoże religijne, jednak ćwiczenia duchowe prowadzą do pytania: „Jaki cel mógłby cię tak zmotywować, że zrobiłbyś wszystko aby go osiągnąć?”. Heroizm musi być wykuwany w kulturze korporacyjnej, a kultura ta ma umożliwić każdej osobie rozwój i dać szansę wniesienia wkładu ważnego dla całej korporacji. Nie uda się zmotywować nikogo do wykonania dobrej roboty jeśli nie dostanie szansy na jej wykonanie. To środowisko rodzi i wychowuje samoświadomych, pomysłowych kierujących się miłością bohaterów – przywódców.
Problemy kadrowe to zmora każdej organizacji – bez ludzi nic nie osiągniemy i w tym obszarze autor skrupulatnie analizuje jezuickie doświadczenia. Z towarzystwa dziesięciu przyjaciół po kilkunastu latach urosło zgromadzenie ponad tysiąca mężczyzn, a po kolejnych dekadach było ich kilkanaście tysięcy na wszystkich zamieszkałych kontynentach. Udało się to dzięki zasadzie: „nie odrzucać żadnego utalentowanego ani wartościowego człowieka.” Rekrutacyjny slogan Jezuitów brzmiał „ ilu tylko można z najlepszych”. Co więcej, już Loyola wskazywał na konieczność budowania wewnętrznej motywacji do działania (coś, co w biznesie popularyzowane jest dopiero od końca XX w. patrz McGregor, Pink, Herzberg). Szkoły, nowicjusze, kształtowanie światopoglądu młodzieży to jednocześnie budowanie sieci, nie strukturalnej, nie hierarchicznej, ale tej współczesnej opartej na otwartości, węzłach i zwielokrotniających się połączeniach. Coś o czym pisał w 1996 roku Castells w „Społeczeństwie sieci” dla jezuitów było sposobem działania już 400 lat wcześniej.
Lowney nie jest bezkrytyczny w swojej paraboli, wyraźnie uzmysławia czytelnikowi, że za jezuickim magis stoi wiara, a exemen i ćwiczenia duchowe są praktykowane bo to nakazy wynikające z zakonnych konstytucji. Opisuje błędy Jezuitów, które doprowadziły do kasaty zakonu oraz wiele personalnych porażek, często kończących się śmiercią przywódców. Jednak uświadamia, że metody zarządzania w zmieniającym się świecie (dziś powiedzielibyśmy VUCA World), a zwłaszcza zasady skutecznego przywództwa zasadzają się na tych samych fundamentach co 500, 300, czy 100 lat temu.
Również w moim ulubionym temacie – uczenia się autor cytuje cenne wskazówki: „doświadczenie poucza, iż każdego wprawia w większy zachwyt i ożywienie to, co odkrywa sam. Dlatego też wystarczy wskazywać, niejako palcem, na żyłę złota i pozwolić każdemu kopać samemu.” Słowa te jednocześnie bardzo zgrabnie podsumowują jezuicką koncepcję przywództwa.