Janusz Zajdel – Limes inferior, Paradyzja, Cylinder van Troffa i Wyjście z cienia

Janusz Zajdel

Dziś jest 40 rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Czy ktokolwiek z urodzonych w XXI wieku Polaków ma świadomość jak wyglądały tamte czasy? Bez wątpienia tak, ale uważam, że warto do nich wracać, bo te doświadczenia kształtowały nas jako społeczeństwo. Pierwsze literackie skojarzenie z tym konkretnym dniem to „Wroniec” Jacka Dukaja. Magiczna i jednocześnie przerażająca atmosfera niedzielnego poranka w smutnym kraju, z perspektywy dziecka, przejmujące! Rysunki potęgują te odczucia.

Jednak chcąc zobaczyć szerszy obraz Polski w latach 80 musimy odwołać się do socjologa SF – klasy samej dla siebie. W 1984 roku Janusz Zajdel został laureatem nagrody Sfinks za powieść Paradyzja, zmarł rok później. Polska nagroda literacka w dziedzinie fantastyki od 1985 roku nosi jego imię. Książki, które ostatnio przeczytałem: „Limes inferior”, „Paradyzja”, „Cylinder van Troffa” i „Wyjście z cienia” to trzymające w napięciu powieści SF. Wartka akcja, ciekawi bohaterowie, futurystyczne technologie, zajmujące filozoficzne rozważania i dogłębna analiza zjawisk społecznych. Zapominając o naszej PRL-owskiej historii to po prostu dobre SF. Jestem przekonany, że w angielskiej odsłonie również cieszyłoby się uznaniem. Ale wróćmy do socjologii, bo właśnie tu mamy Zajdla w całej okazałości. Obrazy społeczeństw, które kreśli w swoich książkach pisanych w okresie 1980-1985 to doskonale znany nam świat. Pełna kontrola, totalitaryzm, ograniczenia wolności osobistych, dezinformacja, propaganda, specyficznie pojmowane dobro wspólne, elity u władzy, które „dbają” o innych. Załatwianie, kombinowanie, społeczna schizofrenia i poczucie strachu schowane często pod powłoką normalności. W tym tyglu mamy ludzi, jednostki, rodziny, środowiska ich ideały, uczucia, wyzwania. Chęć naprawienia czasami swojego małego światka, a czasami całego świata, ba nawet galaktyki. Zajdel rozpracowuje system, rozkłada go na czynniki pierwsze. Od szczegółów życia codziennego (np. telewizja w „Paradyzji”), przez systemowe podziały „mi vs. oni”, po podstawowe wartości – wolność, a wraz z nią miłość.

Wśród niedomówień i znaków zapytania autor prowadzi nas w stronę dobrych zakończeń. Niekoniecznie w stylu „żyli długo i szczęśliwie wychowując gromadkę dzieci” ale jednak światełko nadziej pali się intensywnie. Co najważniejsze, droga do tej nadziei nie prowadzi przez rewolucje, przelew krwi i agresję. Wytyczają ją: umiłowanie wolności i dialog. Pamiętajmy o tym myśląc o stanie wojennym i próbując oceniać go po 40 latach.

Zajdlowskie społeczne problemy były na porządku dziennym w Polsce lat 80, jednak głębsza refleksja wiedzie ku smutnej prawdzie, że większość z nich jest nadal aktualna. To wcale nie jacyś obcy (tak dobrze ukryci w „Wyjściu z cienia”, że ich nie poznajemy) ale to my sami jesteśmy za nie odpowiedzialni.

Janusz Zajdel przez 5 lat swojego czasu w polskiej fantastyce zdziałał wiele. Można rozpaczać, że ten czas tak szybko się skończył, ale lepiej cieszmy się tym co wyszło spod jego pióra.

Posted in Bez kategorii.