Poczuj grunt pod nogami. Jak uciec z pułapki samorozwoju – Svend Brinkmann

Autor to duński profesor psychologii, który z naukową precyzją rozkłada na czynniki pierwsze ideę (a w jego ocenie wręcz religię) samorozwoju. Na wstępie zaznaczyć należy, że koncepcja poznawania siebie i życia w zgodzie z samym sobą zakorzeniła się w Dani nie wczoraj, ani też przedwczoraj. Stało się to w latach siedemdziesiątych XX w. zatem mówimy o zjawisku które funkcjonuje tam prawie pół wieku. To ważna uwaga przed lekturą  książki, w przeciwnym razie, wiele postulatów autora wydaje się dla nas Polaków co najmniej dziwne.

Na wstępie, jak przystało na pracę prawie naukową, badacz definiuje kluczowe pojęcia. W tym czas, w którym obecnie jesteśmy – tzw. kulturę przyspieszenia. Chcemy się zmieniać, dostosowywać, być lepsi, wydajniejsi, efektywniejsi, generalnie: bardziej, mocniej, szybciej i zawsze do przodu. To tzw. pułapka samorozwoju. Przeciwstawia temu „zapuszczanie korzeni” wywodzące się z filozofii stoickiej. Proponuje: aby zamiast pozytywnych wizualizacji wyobrazić sobie co się stanie gdy stracimy wszystko; aby nie wierzyć w nasze bezkresne możliwości a skoncentrować się na ograniczeniach i je zaakceptować; aby nie eksponować swoich uczuć wszem i wobec, a panować nad nimi, nawet gdy trzeba je czasami stłumić w sobie; aby nie udawać, że śmierć nie istnieje, a z każdym memento mori być po prostu wdzięcznym za życie.

Autor wyśmiewa „samorozwojowe poradniki”, jednak zostając w tej samej konwencji proponuje siedem wskazówek, czy nawet etapów ucieczki z pułapki samorozwoju. Oto one:

  1. Przestań wsłuchiwać się w siebie – marne szanse, że coś usłyszysz, a jeśli usłyszysz to podejmowanie decyzji wyłącznie w oparciu o to co odczuwasz, może okazać się niebezpieczne. Poszukiwanie samego siebie, a następnie słuchanie wewnętrznego głosu, to droga która może zmusić nas do poświęcenia innych. Świat zewnętrzny to świat, w którym żyjemy i w niego też musimy się wsłuchiwać. Stoicy, ustami Marka Aureliusza, radzą ćwiczyć siłę woli, nie ulegać, a nawet przeciwstawiać się „pomrukom ciała”. Innymi słowy potrzebna jest samokontrola.
  2. Skup się na tym, co negatywne w twoim życiu – „tyrania pozytywności”, pozytywne myślenie – często zupełnie oderwane od rzeczywistości (tzw. bagatelizowanie kontekstu), narzekanie wcale nie jest takie złe, bo pozwala nam zdefiniować problemy, a następnie coś z nimi zrobić. Ciągłe postrzeganie świata przez różowe okulary to okłamywanie samego siebie, a taki dysonans nam nie służy – lepiej wylać żale. Tu rada stoików jest brutalna: myśl o tym co najgorsze, wizualizacja tak, ale negatywna. Paradoksalnie ma to sens, wtedy człowiek zaczyna doceniać to co ma.
  3. Płyń pod prąd – nie, nie zrobię tego, nie mam ochoty, nie muszę. Nie muszę robić stu rzeczy na raz, nie muszę być naj… i nie muszę brać udziału w wyścigu, bo akurat wszyscy rozpoczęli bieg. Obecne „społeczeństwo projektu” – masz potencjał i środki zamieniasz to na rezultaty, wszystko jest możliwe i to w myśl zasady dużo i szybko – tyranizuje w ten sposób samo siebie. Płynięcie z prądem jest wygodne, bycie w mainstreamie daje spokój i poczucie, że nic nas nie ominie, stoicy mówią zatrzymaj się, wcale ni musisz płynąć, to ty powodujesz, że nic poza zmianą nie jest stałe i ty to możesz zmienić. Czasami wystarczy powiedzieć nie (koniecznie z uśmiechem na ustach bo stoicy są uśmiechnięci).
  4. Powściągnij emocje – autor odwołuje się do Zygmunta Baumana i jego koncepcji płynnej nowoczesności. Droga do niej to zmiana mentalności od kultury zakazu do kultury nakazu. Od ukrywania emocji do ich ekspresji, ekspresji często nienaturalnej, przesadzonej, nawet udawanej. Emocje pozwalały na autentyczność, bycie człowiekiem z krwi i kości, ale czy te inscenizowane nadal pełnią taką rolę? Co stoicy w tej sprawie? Gdy pozwalamy emocjom, tym złym oczywiście, wybuchać (zbyt często), to na własne życzenie głęboko kodujemy w mózgu nieprzyjemne sytuacje związane z tymi emocjami, a one lubią wracać. „… powściągnięcie złości prowadzi do osiągnięcia większego spokoju ducha i zmniejszenia liczby przykrych wspomnień, które mogłyby nas wytrącić z równowagi”. Technika pokonywania złości (moim zdaniem najlepsza) to według Seneki śmiech. Zawsze to lepiej podnieść sobie poziom endorfiny niż adrenaliny. Z kolei Marek Aureliusz zalecał rozważenie nietrwałości wszelkich rzeczy, aby uniknąć złości i frustracji, gdyż wszystkie przeminą.
  5. Zwolnij swojego trenera osobistego – trener osobisty ma pomóc odnaleźć siebie a zgodnie ze wskazówką numer 1 nie szukamy siebie – wniosek jest prosty: trener się nam nie przyda. Tylko ja sam mogę wiedzieć co jest dla mnie dobre a co nie. Tak, wymaga to wysiłku, z coachem pewnie łatwiej, ale życie to generalnie wysiłek. Autor uważa, że coaching, który obejmuje już chyba wszystkie dziedziny życia, to nic innego jak kupowanie sobie przyjaciela. Kogoś, kto wysłucha, zrozumie, będzie empatyczny, a jak poprosimy to i doradzi. Już panowie Platon i Arystoteles wskazywali przyjaźń jako fundament naszego człowieczeństwa. Stoicka filozofia ma tu prostą receptę – prawdziwa przyjaźń, nie układ coś za coś ale po prostu przyjaźń.
  6. Przeczytaj powieść – zamiast kolejnego poradnika albo biografii – autor nie deprecjonuje (no może troszkę) wszelkich poradników samorozwojowych i biografii ludzi sukcesu, jednak wskazuje, że to „Literatura piękna natomiast oferuje ci możliwość zrozumienia natury ludzkiego życia – złożonej i niepodlegającej kontroli. Odsyła m.in. do Cervantesa i jego Don Kichota, do współczesnego Murakamiego, polecając szczególnie 1Q84, czy też, bardzo współczesnego Houellebecqa. Stoicka rada autora jest banalna: przeczytaj jedną powieść w miesiącu.
  7. Kontempluj przeszłość – bycie „tu i teraz” jest ważne, jednak w drodze ewolucji rozwinęliśmy pamięć (także tę grupową) po to, aby radzić sobie w nowych nieznanych sytuacjach. Doświadczenie wiele nas uczy. Innowacja, kreatywność to wyjście poza schematy, ale aby wyjść poza schematy, trzeba je poznać i zrozumieć. „Orientacja w teraźniejszości możliwa jest wyłącznie wtedy, gdy mamy przeszłość, do której możemy się odnieść”. Tradycja, kultura – to w stoickim paradygmacie nasze punkty odniesienia, nawet fundamenty – trzeba je poznać i na nich budować. Seneka powiedział: „Do ludzi zajętych należy wyłącznie czas teraźniejszy, który jest tak przeloty, że go niepodobna uchwycić…”.

Każdy z tych siedmiu kroków nie jest negacją samorozwojowych koncepcji, wręcz przeciwnie. Autor, pod płaszczykiem ironii, pokazuje to co w nich dobre, wyśmiewa natomiast ślepe traktowanie ich jak prawdy objawionej. Apeluje o umiar i rozwagę (kolejne stoickie cnoty), które pozwolą wybrać to co będzie najlepsze dla nas, dając jednocześnie znacznie szerszy arsenał idei i narzędzi. Część z nich ma już za sobą nie setki ale tysiące lat testów – a to o czymś świadczy.

Na końcu znajdziemy bardzo przydatne resume filozofii stoickiej z przywołaniem Marka Aureliusza, Epikteta, Seneki, a także Cycerona. Życiowa filozofia wypracowana ponad dwa tysiące lat temu – do dziś daje rady jak mocno stać na ziemi i radzić sobie z rzeczywistością. Nie przeszkadza w tym fakt, że rzeczywistość ta jest diametralnie różna od tej antycznej, a może to tylko złudne różnice a człowiek pozostał tym samym człowiekiem?

Autor, odnosząc się do swojego pragmatyzmu, podsumowuje trafnie:

„Przede wszystkim jednak ambicją tej książki jest zasianie wątpliwości – cnoty niezbędnej i uzasadnionej w dzisiejszym świecie.

Posted in Bez kategorii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *