Z prądem i pod prąd. Determinacja – Jakub B. Bączek, Jacek Santorski
Spec od psychologii sportu, mówca motywacyjny, trochę showman z internetu oraz stateczny psycholog, terapeuta, spec od przywództwa. Pokolenie różnicy a może różnica pokoleń. Bardzo ciekawy dialog obracający się wokół inspiracji (to za mało), motywacji (to nadal za mało do działania) i determinacji.
Na początku autorzy ukazują znaczenie wewnętrznej motywacji na tle chwilowej i złudnej mocy motywacji zewnętrznej. Szybko mówią o równowadze charakteru i osobowości w przywództwie, podejścia strategicznego i operacyjnego, działania angażującego innych i tzw. forsującego kierowania ludźmi. Wielokrotnie odwołują się do Kahnemana i jego „Pułapek myślenia” – kiedy to nasz mózg miota się pomiędzy dwoma systemami emocjonalnym i logicznym, sprawiając że wcale nie jesteśmy tak racjonalni jak nam się to wydaje. To paradygmaty i przeświadczenia, a nie fakty, leżą u podstaw wielu naszych decyzji.
Droga do determinacji wiedzie przez wiele stopni. Wartości, energia, nawyki, rytuały, cele, priorytety, mindfulness, język, komunikacja, także w sferze niewerbalnej, wizualizacja, trening mentalny i zmiana (nie przepadam za zarządzaniem zmianą). Tyle elementów musi zaistnieć, aby ruszyć do działania i to skutecznego działania.
Co prawda, u autorów, wartości zamykają koncepcję determinacji jako fundament, na którym buduje się zmiany, ale dla porządku, ja przywołuję je jako pierwsze, bo kamień węgielny, aby był węgielnym musi spocząć u podstaw. Od wartości, i to nie tych organizacyjnych, korporacyjnych, czy nawet zespołowych, ale od tych osobistych wartości (które przyświecają nam w życiu, bez podziału na zawodowe i prywatne) rozpoczyna się przywództwo.
B. Baczek dzieli się tajemnicami sportowców budujących energię, dbając o ciało i umysł. Począwszy od zażywania spiruliny, przez picie yerba mate (zamiast kawy), a skończywszy na płukaniu ust olejem kokosowym (tu już doświadczenia z ajurwedy). Do tego konieczne jest dbanie o dietę, a także poznanie swoich rytmów dziennych, nocnych, miesięcznych, rocznych i wykorzystywanie ich potencjału. Na przykład 90 minut aktywności i 20 minut odpoczynku. Słynne 90 minut, znane od dawna – długość meczu, długość wykładu, długość przeciętnego filmu tak długo możemy się skoncentrować.
Nawyki i rytuały to metoda programowania siebie, autorzy odwołują się do „Fenomenu poranka” Elroda oraz „Siły nawyku” Duhigga. Wyzwalacz – zwyczaj – nagroda, ta triada to najprostsza, sprawdzona metoda na kodowanie własnego mózgu. A drobne, proste nawyki, z czasem, niejako siłą grawitacji wpływają na myślenie i działanie.
Cele i priorytety – co ważne, a co pilne i dlaczego D. Eisenhower może tu pomóc. Autorzy w tym kontekście dywagują o multitaskingu vs mindfulness. Multitasking to wcale nie zaleta współczesnego przywódcy, (czy nawet normalność dzisiejszego człowieka). Wręcz przeciwnie, to jedynie pozorne wrażenie szybkiego działania. Cytują badania oraz proste eksperymenty, które pokazują, że lepiej zrobić jedną rzecz a potem kolejną, niż wszystkie na raz. Multitasking jest możliwy, ale wydłuża procesy i (co także zbadano) zabiera nam więcej energii. Wynika to znowu z ewolucyjnych uwarunkowań – „uciekaj albo walcz” – to nadal wybór naszego mózgu. Zwykle nie był on połączony z „uciekaj i w międzyczasie opowiedz koledze z plemienia o sposobie wyrabiania grotów do strzał”. Setki tysięcy lat naszych doświadczeń zapisane w genach to jednak monotasking. Mądrość ludowa o łapaniu kilku srok za ogon pasuje tu jak ulał.
Komunikacja i język jako kluczowe narządzie, którym dysponujemy w stosunkach z innymi, w tym w relacjach zawodowych. Koncepcja tzw. mowy nieantagonizującej, kiedy po prostu unikamy słów typu: „nie”, „ale”, „niech” – przynosi zdumiewające efekty, bezpośrednio wpływając na podświadome reakcje rozmówcy. Analogicznie do mechanizmów torowania opisanych przez Kahnemana. Dodatkowo, autorzy przywołują oczywistości o wadze słuchania innych, słuchania rozumianego jako poświęcanie uwagi. Bo to właśnie ta uwaga jest walutą (w pełni wymienialną i odporną na inflację) w relacjach międzyludzkich.
Uzupełnieniem są: wizualizacja oraz ideomotoryka, kiedy np. pracując nad wyprostowaną i otwartą postawą ciała i dynamiką ruchów – jednocześnie (co znowu potwierdzają badania) wpływamy na nasze zachowanie i sposób myślenia – stajemy się bardziej pewni siebie. Emotions goes from the motions. A to składa się na trening mentalny – czyli główną domenę aktywności J. B. Bączka. Kolejne aspekty to: umiejętność rozróżniania faktów od opinii (spekulacji, rozważań), wykorzystanie metafor, analogii oraz historii zarówno w pracy ze sobą jak i z innymi. Z drugiej strony, to stosowanie sprawdzonych metod jak np. Mind-Body Bridging, które pozwalają nauczyć się przełączać własny mózg z koncentracji na relaksację. Czy też – depersonalizacja, czyli mówienie do siebie w osobie trzeciej w momencie, gdy emocje biorą górę nad rozumem – „nie ja jestem wkurzony, ale on jest wkurzony”.
Analiza zmiany z punktu widzenia naszych atawistycznych, ewolucyjnych uwarunkowań prowadzi autorów do prostego wniosku: „… aby poradzić sobie ze zmianą, trzeba przede wszystkim dobrze spać, mądrze się odżywiać i zażywać ruchu”. Dlaczego – bo mózg potrzebuje bardzo dużo energii na przystosowanie się. Pierwsze reakcje mózgu na nowość: zaszufladkowanie do rzeczy znanych, wyparcie, wpisanie w stereotyp, racjonalizowanie, zgodnie z logiką: swój (znany) – dobry, obcy (nieznany) – zły, wróg.
Autorzy radzą jak wprowadzać zmiany zarówno w swojej głowie oraz jak przewodzić zmianom jako lider. Korzystają tu z analogii do modelu Kottera, który zakłada osiem kroków: 1. Wywołaj poczucie niezwłoczności działań. 2. Stwórz zespół kierujący. 3. Opracuj wizję i strategię zmian. 4. Przekaż wizję i zdobądź poparcie. 5. Zmobilizuj wszystkich do działania. 6. Osiągaj krótkookresowe sukcesy. 7. Nie spoczywaj na laurach. 8. Stwórz nową kulturę.
Albo w dużym skrócie zasada 3E – Engagement (zaangażowanie współpracowników poprzez konsultacje), Explanation (wyjaśnienie swojej perspektywy), Expectation clarity (proste, jasne i praktyczne wnioski jak działać i jakie są kryteria oceny działań).
Odnoszą się też do mikrokorekt, czyli bardzo drobnych zmian najczęściej we własnym działaniu, w budowaniu nowych nawyków itp. A jak wiadomo, 1% lepiej każdego dnia to (przy procencie składanym) bardzo dużo w skali miesiąca, a w skali roku to już ho ho ho i trochę.
W podsumowaniu autorzy dzielą się swoimi życiowymi zasadami, jednocześnie wyraźnie zaznaczając, że to nie prawdy objawione, ale wyraz ich doświadczeń życiowych. Tym samym reguły te ciągle ewoluują.
Zasady Jacka Santorskiego
- Podejmuję odpowiedzialność.
- Dbam o siebie.
- Nastawiam się pozytywnie.
- Praktykuję, życiowe aikido (obecność, uważność, samoświadomość, zrelaksowana koncentracja).
- Rodzina jest najważniejsza.
- Z odwaga się rozstaję (trzeba wiedzieć kiedy odpuścić).
- Nie rozmieniam się na drobne (priorytety).
- Dbam o innych i przyjmuję pomoc (dzielę się).
- Staram się działać skutecznie i z klasą.
- Jestem otwarty na radość i ból.
Zasady Jakuba B. Bączka
- Marzenia się nie spełniają, marzenia się spełnia.
- Wierzę w dream team (ludzie i współpraca).
- Fair play.
- Bez gwiazdy nie ma jazdy (trzeba mieć wzór do naśladowania/inspiracji).
- Najpierw masa, potem rzeźba (robić, działać, uczyć się i poprawiać a nie czekać na doskonałość, bo się nie doczekamy).
- Wszystko co tworzymy, powstaje dwa razy (raz w głowie i to kluczowy etap i raz w rzeczywistości).
- Periodyzacja (na wszystko jest odpowiedni czas).
- Grywalizacja (rywalizacja, chęć zdobywania kolejnych poziomów, doskonalenia się – jako przejawy samorealizacji, ale bardziej w formule coopetitnion, niż competition).
- Do źródeł płynie się pod prąd (szukanie innowacji).
- Parcie na bramę (determinacja).
Opierając się na badaniach autorzy próbują zdefiniować pokolenie „Y”, które w ich przekonaniu „połamało” drabinę Maslowa. Samorealizacja stała się nagle potrzebą podstawową. A przedstawiciele tego pokolenia, właśnie w tej chwili przejmują zarządzanie światem i lepiej abyśmy wiedzieli co ich kręci i czy ich ścieżki od inspiracji przez motywacje do determinacji są podobne do naszych. Ich priorytety to, potrzeba ciągłej stymulacji, różnorodność (stąd zamiłowanie do tatuaży), konieczność bezustannego otrzymywania informacji zwrotnej, zamiłowanie do deadlinów, potrzeba poczucia sprawczości (najlepiej natychmiastowej), ale także praca zespołowa i szeroko rozumiana współpraca, bycie w sieciach, w społecznościach. Dobrze określają ich sentencje: „Collect moments not things”, „less is more”.
Duża wartość książki to przegląd przez aktualną literaturę w zakresie przywództwa, motywacji i samorozwoju. Wystarczy przejrzeć przypisy, aby stworzyć ciekawa listę lektur.
Dzięki lekturze, dowiedziałem się, że od dawna stosuje w kryzysowych sytuacjach power nap, od razu mi lepiej – jak wiem, że to tak mądrze się nazywa. Ten mój power nap to 20 minutowa drzemka w okolicach 14.00, kiedy odczuwam totalny spadek formy.
W tym miejscu warto polecić także Meta Skrypt Lidera opracowany przez Jacka Santorskiego. Jak sama nazwa wskazuje, to bardziej materiał szkoleniowy, niż książka. Autor porusza w krótkich artykułach cały szereg zagadnień związanych z liderami, przemianami firm, zarządzaniem sobą i zarządzaniem relacjami. I tym razem znajdziemy odniesienia do bogatej literatury oraz do życiowych przykładów. Dopełnieniem jest medialny kanał J. Santorskiego APPendix (wzorowany na TEDex, nawet kolorystycznie), świetne miejsce, dające możliwość posłuchania ciekawych ludzi. Szkoda, że od pewnego czasu nie jest zasilany nowymi treściami.
Jakub B. Bączek to postać medialna i wiele z jego filmów może motywować. Ja szczególnie cenie sobie w nich to, że podaje konkretne metody chociażby w zakresie wspomnianego treningu mentalnego. Co do motywacyjnego charakteru jego przemów to bez wątpienia przynoszą efekt, jednak musimy mieć świadomość (sam autor to podkreśla), że to tylko zewnętrzna motywacja, zapałka, która ma rozpalić w nas coś więcej. Nawet po obejrzeniu wszystkich filmów po dziesięć razy, z samego oglądania ten „interlnal flame” się nie zapali. Potrzebny jest nasz udział!